wtorek, 25 grudnia 2012

1. Dumny Paw


Blondwłosy mężczyzna siedział w kącie obok kominka.
-Tommy! Chodź imprezować! - Krzyczała Ashley. Była wyraźnie podniecona zabawą.
-Nie, dzięki. - Szepnął. Nie potrafił wydusić z siebie więcej słów kiedy patrzył na szczęśliwego Adama. Nie mógł już stać u jego boku. Nie było tam dla niego miejsca, bo przy wokaliście dumnie kroczył Sauli Koskinen - zwycięzca fińskiego Big Brothera, a tym samym chłopak Adama. Tommy zacisnął powieki. Nie mógł pozwolić, by ktokolwiek zobaczył łzy na jego policzkach.
    Lambert był dla niego kimś niesamowitym. Był dla niego wzorem i obiektem westchnień. I choć nigdy nie fantazjował, to Adam stanowił wyjątek. Często wyobrażał sobie różne sceny. Ratliff zazwyczaj porównywał go do pawia - dumnego i pięknego. Tommy jeszcze nigdy się tak w nikim nie zakochał. Wokalista miał jego serce od imprezy American Music Awards w 2009 roku... od pamiętnego występu.

Can you handle what I'm about to do?

Boże... czemu to zawsze ja jestem takim kretynem...? To wszystko moja wina! To przeze mnie... nie... stop! Adam jest teraz szczęśliwy. To znaczy, że dobrze zrobiłem. Dobrze, że odpuściłem go sobie.  Przy mnie nie zaznał by tego wszystkiego.

Nagle ciepły, męski głos wyrwał go z rozmyśleń. Znał go już na pamięć.
-Co się dzieje, Tommy? - Zapytał wysoki mężczyzna. W ręce trzymał szklankę wypełnioną drogą Whiskey. - Nie bawisz się dobrze? 
Blondyn nie potrafił zwrócić swoich oczu ku Adamowi. Wstyd go zażerał każdym razem, gdy mężczyzna był blisko niego. 
-Hej... Tommy? Popatrz na mnie. - Ujął jego podbródek. - No co jest? Po to cię tu zaprosiłem, byśmy świętowali moje zaręczyny. Ohh, umss... nasze! Przecież moje i Sauliego... - Zaśmiał się. - No popatrz na mnie. Zostawiła cię dziewczyna? A może chłopak? - Śmiał się znowu. 
Tommy spojrzał w błękitne oczy Adama. Widział w nich wesołe iskierki. Lambert był szczęśliwy, to było widać. Adam jednak znał się dobrze na ludziach i od razu wyczuł, że z jego gitarzystą i zarazem bliskim przyjacielem jest coś nie tak.
-Boże! Od trzech tygodni to samo! Co to ma znaczyć?! - krzyczał Lambert - Co to jest?! No powiedz!
    Tak... dokładnie trzy tygodnie od tego momentu Tommy zorientował się, że cały czas kłamał siebie samego. Wiedział już, że cały czas kochał, kocha i będzie kochać wokalistę.
-Ćpasz? -Zapytał, z wykrzywionymi ustami.
-Nie. - odezwał się - Nie ćpam i nigdy nie ćpałem. Myślałem, że wiesz... rozumiem, że wygląda na to, że to robię, ale uwierz, że nie. - Powiedział z wyrzutem.
-Więc co się z tobą dzieje? Wiesz, że możesz mi wszystko opowiedzieć.

O nie! Tego już za wiele!

    W Tommy przelała się czara goryczy. O ostatnim sekrecie jaki mu powierzył wie już pół miasta i każdy fan. Niestety, już nie ufał Adamowi.
-Nie powiem ci nic gaduło... - Zarumienił się lekko, gdy Adam spojrzał głęboko w jego oczy. 
-O rany, przepraszam... wtedy to był przypadek! - Zaśmiał się. - Naprawdę...
-Tak, tak... nic się nie stało. -bąknął
    Ratliff na pewno byłby w stanie mu ponownie zaufać. Ba! Nawet powierzyć najbardziej intymne sekrety, tyle że nie ufał Sauliemu. Koskinen jest dobrym człowiekiem, jednak zazdrość o Adama nie pozwalała mu nigdy zaprzyjaźnić się z Tommym. Zawsze udawał wielką przyjaźń tylko przed kamerami. Często złośliwy próbował go poniżyć. Tommy cierpiał przez to trochę, jednak zawsze potem dochodził do siebie.
Nagle w jego kieszeni coś zaczęło wibrować. Dostał wiadomość. Tak naprawdę była to automatyczna wiadomość z poczty, jednak nie mógł sobie tego odmówić.
-Przepraszam Adam. Muszę wracać, bo Hayley czeka. - Szepnął. Nienawidził kłamać.
-Ah! To ta twoja nowa dziewczyna? - Uśmiechnął się Tommy kiwnął znacząco głową. -Oh, chciałbym ją kiedyś poznać. Mogła przyjść z tobą. - Kontynuował.
-No cóż, nie byłem pewien, czy może... - Wyjęczał Tommy. Byle słowo kłamstwa było dla niego takie trudne. Nie potrafił dłużej tego robić. Spuścił głowę.
-Oczywiście, wariacie! - Krzyknął głośno Lambert i potargał jego grzywkę. Uwielbiał to robić. - Tommy... jeżeli tylko... chciałbyś porozmawiać ze mną... - Położył swoją ciepłą męską dłoń na drobnej, chłodnej dłoni gitarzysty - to wiesz, że możesz o każdej porze. 
Ratliff drgnął i szybko wstał. 
-Nie, nie trzeba, bo jest w porządku, przecież mówiłem.
Czarnowłosy zmarszczył brwi. Wiedział, że coś się w Tommym zmieniło, nie wiedział tylko co.
-Baw się dobrze. Cześć! - Odszedł szybko.
-Cześć... - Mruknął Adam, jakby do siebie.
...
-Boże! Dlaczego?- Płakał, leżąc na swoim małym łóżku. - Ja tak bardzo potrzebuję tego mężczyzny...
Odłożył zakrwawioną żyletkę obok lampki na małym stoliku. Okaleczył się po raz pierwszy w życiu.
-Dlaczego..? - Powtarzał do zaśnięcia.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz