wtorek, 2 kwietnia 2013

Witajcie.

Cóż, zrobiłam ogromną przerwę, to prawda, jednak... kiedy miałam usunąć tego bloga zobaczyłam Wasze komentarze. Sądziłam, ze moje wypociny nie spodobają się nikomu... to chyba niemożliwe! :)
Dziękuję Wam za nominację, to bardzo miłe.
Myślę, że zacznę pisać kolejny rozdział już niedługo, postaram się nie zawieść.
Poza tym, ze jest tu kolejny blog który zasługuje na uwagę nawet bardziej niż mój.

http://waitingtillyouwerealone.blogspot.com/


Autorka ma wielki talent, a sądzę, że wiele osób go czyta, jednak nie zostawia po sobie śladów. Jeżeli tak jest to proszę, komentujcie go. Autorce byłoby na pewno miło i podniosłoby ją to na duchu.
Pozdrawiam.
Roksana.

poniedziałek, 21 stycznia 2013

5. Strach


Cześć! Po baardzo długiej przerwie powróciłam i mam dla Was nowy odcinek. Mam nadzieję, że się spodoba. :)

Miłego czytania!
____________________________



-Kris, dobrze że wpadłeś. Ja już zupełnie nie wiem co mam robić... - Szeptał Sauli do dobrego przyjaciela Adama - Krisa Allena. Piosenkarz miał właśnie trochę wolnego czasu, więc wpadł by odwiedzić przyjaciół.
-Gdzie on jest? - Zapytał zdziwiony zawieszając kurtkę.
-Siedzi w salonie i ogląda jakiś film...- Mruknął Koskinen.
-Co w tym złego? To chyba normalne...? - Zdziwił się Allen.
-Bez koszulki, zarośnięty... przy czym... je popcorn. - Jęknął Sauli wystraszony.  - Adam nigdy nie jada popcornu, rozumiesz?!
-Hej, nie panikuj. - Uspokoił go mężczyzna. - Zaraz zobaczymy co powie na starego kumpla z początków jego kariery. - Uśmiechnął się, po czym ruszył w stronę pokoju z którego dochodziły dźwięki telewizora.
    Lambert rzeczywiście nie wyglądał dobrze. Przy jego stopach leżały dwie butelki po whiskey. To one najbardziej rzuciły się przyjacielowi w oczy.
-Adam pijaczyna? Tego jeszcze nie grali. - Zaśmiał się, kiedy brunet spojrzał na niego.
-Cześć Kris... - Szepnął. - Nie zauważyłem cię...
-Rozumiem. - Mężczyzna usiadł obok. - Co z tobą? Jak się czujesz?
-Nie najgorzej... - Wydukał z siebie Adam, po czym odwrócił wzrok. Wyraźnie nie miał ochoty na rozmowę.
-Ale najlepiej pewnie też nie? - Zapytał Kris po czym poklepał go po ramieniu. - Chcesz porozmawiać?
Adam kiwnął głową i wskazał, by Sauli zostawił mężczyzn samych. Blondyn wyszedł z pokoju i usiadłszy przy małym stoliku w kuchni wzdychał, dopijając zimną już kawę.
-Więc, jesteś tu z powodu...? - Zapytał Adam. Nie spodziewał się wizyty przyjaciela.
-Sauli poprosił bym was odwiedził. Wiesz, oznajmił mi, że nie radzi już sobie z tobą. Wiesz, że on martwi się o ciebie? -Pytał Allen. Mężczyzna naprawdę chciał pomóc Lambertowi, gdyż taką miał już naturę. - Hej, stary! Opowiedz mi wszystko, co cię trapi, a ja spróbuję pomóc, dobrze? 
-W porządku... - Bąknął Adam obojętnym głosem i położył nogi na stolik drapiąc się po zaroście.
-A właśnie... zarost... - Szepnął Kris wskazując palcem na brodę Adama. - Może ogarniesz się trochę?
-Dlaczego miałbym to robić? - Zdziwił się czarnowłosy. Uważał, że dobrze wyglądał.
-Nie zauważyłeś, że już wcale o siebie nie dbasz? Wiesz ile koncertów odwołałeś? Człowieku, spójrz na siebie! - Krzyknął Kris. Adam nie spodziewał się tego i drgnął nagle. - Sauli potrzebuje miłości której mu ostatnio nie dajesz, rozumiesz? - Potrząsnął przyjacielem. - Mi-ło- ści!
Lambert zmrużyl oczy. Nie takiej reakcji oczekiwał Kristopher. Adam zawsze był pełen energii i zapału.
-Zwariowałeś? - Warknął Adam. - Nie mam siły na seks a co dopiero na miłość...
-Ty? Nie masz siły na seks? - Na jego twarzy pojawiło się zdziwienie, jednak po chwili zaśmiał się. - Co się z tobą dzieje? A może to... coś z Koskinenem? Nie pociąga cię już w tej sferze? 
-Nie żartuj... - jęknął- Sauli jest pięknym i cudownym kochankiem, jednak mnie... mnie trapi sprawa Tommyego.
-Ah... już rozumiem. - Szepnął. - Powiedz mi, co się dzieje, bo nie jestem zbytnio w tym rozeznany...
Lambert uśmiechnął się smutno.
    Kris był świetnym słuchaczem, dlatego Adam zawsze prowadził z nim rozmowy o wszystkich swoich problemach. Były jak spowiedź. Mężczyzna potrafił mu zaufać. Jednym słowem uwielbiał rozmowy z Allenem.
-Eh... zgubiłem ich... policjanci jechali za mną... straciłem wszystko. - Wyszeptał, a po jego policzku spłynęła łza.- Nie wybaczę sobie...
-Hej, nie obwiniaj siebie! - Powiedział Kris stanowczym tonem. Nie mógł patrzeć jak przyjaciel cierpi. - Może wyskoczymy gdzieś? Chodź... -Mężczyzna delikatnie złapał dłoń przyjaciela i pociągnął go za sobą.
-Wszystko jedno... - Jęknął. - Tylko... może najpierw przebiorę się i odświeżę?
-Dobry pomysł! - Wykrzyczał nagle Allen i uśmiechnął się.
-Hej! - Krzyknął Sauli z kuchni widząc Krisa trzymającego kurtkę w ręce.. - A wy dokąd?!
-Najprawdopodobniej do kawiarni, a co? - Zaśmiał się Allen czekając na Adama pod drzwiami.
-Jak to? To znaczy... - Koskinen się zawiesił. W jego oczach pojawiły się małe iskierki. - Przecież... przecież nie chciał nigdzie ze mną wychodzić...
-Sauli.... - Mężczyzna objął go ramieniem. - On nie miał ochoty nigdzie iść... to ja go wyciągnąłem. - Szeptał ciepłym tonem głosu. -Adam potrzebuje czasu którego musisz mu dać.
Kris chciał załagodzić sytuację. Czuł, że Adam dusi się w tym związku, jednak nie ma siły zostawić Sauliego.  Widział, jak Lambert oszukuje i siebie i swojego narzeczonego. Allen po prostu nie chciał się wtrącać. Decyzja i tak należała tylko do przyjaciela.
-Już jestem... - Brunet zszedł ze schodów po dwudziestu minutach. Na wymięty T-Shirt zarzucił niechlujnie sweter i założył czapkę. Jak zwykle nie chciał, by ktokolwiek go rozpoznał.
-Świetnie! - Mężczyzna wyraził wielki entuzjazm na widok Adama.
-Sauli... - Lambert delikatnie ucałował jego policzek. - Kocham cię.
Słowa były jakby puste, nie wyrażały żadnych emocji. Lambert nie wiedział co czuje.
-Dobrze, możemy już iść? - Zapytał Kris gorączkowo zakładając kurtkę.
-Pewnie... - Adam uśmiechnął się leniwie.

...
Padał właśnie obfity śnieg, gdy Kris Allen wszedł do kawiarni, a Adam pospiesznie zamykał drzwi swojego samochodu. Mężczyzna nie był pewien po co przyjechał tutaj z przyjacielem. Widok ulicy na której odbyła się pogoń był dla niego dobijający. Był take pogrążony w myślach, że nie zauważył nawet kiedy przeszedł na drugą stronę drogi.
-No więc? - Zapytał Adam.
-Tak, więc powiedz mi... Czy ty... nie czujesz przypadkiem niczego do... Tommyego? - Słowa przychodziły Allenowi z trudnością, lecz wydusił je z siebie. Gdy zobaczył Adama krztuszącego się powietrzem miał ochotę uderzyć się w głowę.
-Oszalałeś?! - Wrzasnął, jednak uspokoił się gdy tylko poczuł na sobie wzrok ludzi. Lambert zawsze szybko się denerwował.
-Może tobie wydaje się, ze kochasz Sauliego... - Szeptał Kris. Musiał dokończyć to, co zaczął. - Właściwie, to wiesz co to za uczucie kochać kogoś?
Lamberta zamurowało. Poczuł niemiły uścisk w brzuchu...
-Adam? - Mężczyzna próbował przywołać go do rzeczywistości, jednak na próżno. Brunet bacznie przyglądał się pewnemu człowiekowi.
-Kto to jest? Nowy kochanek? - Zaśmiał się.
-Kris, proszę, nie żartuj sobie już tak... - Oburzył się Adam. - Sam nie wiem kim jest ten człowiek, po prostu znam jego sylwetkę... Może gdybym mógł chociaż ujrzeć jego twarz...
Na twarzy Allena można było dostrzec strach.

środa, 2 stycznia 2013

4. Wybaw mnie


Odcinek ze specjalną dedykacją dla Glammonster. : ]
Miłego czytania.
____________________________

-Jak dokładnie wygląda mężczyzna? - Zapytał niski komisarz.
-Mówiłem już... - Jęknął zdenerwowany Adam. Obiecywał sobie, że po raz kolejny nie straci nad sobą panowania.
-Ah, no tak... a czy miał może jakieś znaki szczególne? - Mężczyzna przeczesał swojego czarnego wąsa.
-Nie... raczej nie... - Szepnął Lambert. -Oh... nie pamiętam, za to naprawdę bardzo wyróżniał się z tłumu.
-Ma pan może jego zdjęcie?
-Tak. Proszę bardzo. - Czarnowłosy wyciągnął ich wspólną fotografię z kieszeni. Zanim podał ją mężczyźnie  popatrzył jeszcze chwilę na nią. Tak bardzo bał się o Tommyego...
-Dobrze. Proszę nie podejmować żadnych kroków. Pana telefon będzie na podsłuchu w razie gdyby porywacze zadzwonili po okup. Oczywiście... dopuszczamy jeszcze kilka innych opcji, ale ta najbardziej pasuje.

No tak... zapewne porwali go dla okupu. A jak go skrzywdzą? Mój Boże, zaraz! A jeżeli to on coś sobie zrobił? Przecież ostatnio zachowywał się tak dziwnie... 

Adam głośno przełknął ślinę, a po chwili wziął głębszy oddech.
-Dziękujemy panu. - Powiedział mężczyzna. - Zaczniemy go szukać jak najszybciej się da.
-Mam taką nadzieję... - Lambert zamierzał wracać do domu, jednak prawie upadł wstając od biurka.. To młody komisarz go złapał.
-Wszystko dobrze? - Zapytał.
-Tak... poproszę tylko wody. - Powiedział półgłosem.
-Już się robi. - Szepnął.- Header! - Zwrócił się do kobiety stojącej obok. - Przenieś panu wody.
Ciemnowłosa kiwnęła głową i nic nie mówiąc ruszyła korytarzem.

...

-Hej, Adam, zrelaksuj się... - Szeptał Sauli masując ramiona ukochanego. Nie wiedział już co ma robić, gdyż Lambert był całkowicie załamany.
-Eh... - Westchnął. Zdawało się, jakby nie mógł nic więcej mówić. Patrzył tylko przed siebie i pił Whiskey.
-Może już starczy ci tego alkoholu? - Zapytał Koskinen. Martwił się o Adama. Bądź co bądź kochał go. 
-Sauli... daj spokój i spróbuj mnie zrozumieć. Nie mam już siły. Gazety piszą głupie plotki, a ja... ja nie potrafię im zaprzeczyć... Nie wiem, co dzieje się z Tommym.  - Szeptał czarnowłosy zdruzgotany.
-A może...? Może zrobisz mi makijaż? A potem porobimy sobie zdjęcia i wstawimy je na twittera?- Koskinen mówił wszystko, co przyszło mu na myśl. Musiał jakoś odciągnąć Adama od zmartwień i udało mu się. Lambert uśmiechnął się gdy usłyszał propozycję, jednak nie przestawał prowokować.
-A potem? - Zapytał.
-Co? - Zdziwił się Sauli.
-Co zrobimy potem? - Śmiał się Adam.
-Wszystko, co tylko zechcesz...

...


Mężczyzna zrobił małą kreskę na powiece ukochanego, jednak zabawę przerwał głośny dźwięk telefonu Adama.
-Poczekaj skarbie, odbiorę go i dokończymy, dobrze? - Zapytał Lambert.
-Oczywiście. - Uśmiechnął się Koskinen. Był taki szczęśliwy.
    Numer telefonu był zastrzeżony. Adam zdziwił się niezmiernie, jednak odebrał. Wiedział już, że coś jest na rzeczy.
-Halo? - Wydukał wokalista do słuchawki.
-Lambert... 90 tysięcy... jutro pod koszem na śmieci o trzynastej...
-Halo?! Kto mówi?!  -Wystraszył się mężczyzna.
-Mówię ci... żadnej policji, albo Ratliff zginie... 
-Dobrze... - Głos Adama drżał, jednak nie pozwolił, by strach opanował jego ciało i nagle spoważniał.     -Chcę go usłyszeć.
-Teraz? - Jęknął mężczyzna zawiedzony.
-Tak, chcę teraz.
-No, Tommy Joe... doczekałeś się. - Zwrócił się do niego mężczyzna. Blondyn dostał słuchawkę.
-Adam... - Jęknął Tommy osłabionym głosem.
-Tommy... kochanie! Wszystko będzie dobrze, obiecuję ci! - Krzyczał Adam. Nie panował nad językiem, tak bardzo bał się o przyjaciela.
Ratliffa przeszedł mimowolny dreszcz. Adam rzadko zwracał się do niego w ten sposób.
-Tommy... odezwij się do mnie! - Krzyknął Adam.
-Adam... ja...
Chłopak nie dokończył, mężczyzna wyrwał mu słuchawkę.
-Dobra, dość... dostaniesz go kiedy my będziemy mieć pieniądze. Żegnam...
Mężczyzna rozłączył się, a Adam wziął głęboki wdech.
-I co? - Zapytał zdziwiony Sauli nalewając kawy.
Lambert nie był w stanie odpowiedzieć.

...

-Proszę pana, czy dysponuje pan taką kwotą? - Zapytał wysoki, dobrze zbudowany komisarz.
-Tak... - Jęknął Adam. - Bez problemów. Mam ją już wyciągniętą z konta bankowego.
    Każde słowo było dla Lamberta udręką. Bał się, że  gdy zrobi coś nie tak straci Tommyego na zawsze. Z jego sercem działo się coś dziwnego i nie był to strach. Czuł falę gorąca która zalewała jego ciało za każdym razem kiedy myślał o Ratliffie.
-A więc, proszę zachowywać się spokojnie w stosunku do porywaczy. Panie Adamie... - Mężczyzna pomachał mu przed oczami - w porządku?
-Tak... Wszystko jest dobrze. - Wyszeptał Adam. - Potrzebuję tylko wolnej chwili. Muszę to wszystko zrozumieć, to takie dziwne...
-Proszę się nie bać. - Złapał rękę wokalisty - Wszystko się uda. Będziemy z panem na miejscu - zwarci i gotowi.
-Wierzę w to bardzo. No cóż.. - Adam spojrzał na zegarek.- chyba musimy się zbierać. Przynajmniej ja muszę...

...

Lambert opierał się o mury swojego własnego domu kończąc właśnie zapalonego papierosa. Nie palił często,  gdyż dbał o siebie, jednak stres robił swoje. Nagle usłyszał głos ukochanego.
-Adam... - Szepnął Sauli. Blondyn stanął na palcach by ucałować jego czoło. - Uważaj na siebie, kocham cię...
-A ja ciebie, skarbie. Nie bój się, będzie dobrze. - Mężczyzna.ujął jego ręce i ucałował. - Obiecuję.
Narzeczony podał mu małą kopertę. Adam przyjął ją bez oporu i wyszedł pod kosz - tak, jak było to umówione.

...

-No, jesteś Lambert. Idealnie... -Adam usłyszał głos dochodzący zza jego pleców.
-Mam pieniądze, teraz chcę Ratliffa. - Szepnął mężczyzna. Nie bał się już wcale. To tak, jakby odwaga nagle w niego wstąpiła. Zamierzał domagać się swego.
-Najpierw pieniądze... - Szepnął mężczyzna.
-Jaką mam gwarancję, że dostanę Tommyego? - Zapytał pewny siebie Adam.
-Musisz uwierzyć nam na słowo...
-Oddaj teraz mojego gitarzystę... - Stawiał na swoim. Nie miał zamiaru poddać się tak łatwo.
-Najpierw daj mi pieniądze! - Mężczyzna mówił z zaciśniętymi zębami.
-Więc przynajmniej pokaż mi, że masz Tommyego ze sobą.
-Haha, chyba śnisz, pedale! Najpierw koperta!
Na dźwięk słowa "pedale" w Adamie coś pękło. Ruszył na mężczyznę z pięściami, jednak pochamował się. Nie mógł narażać życia przyjaciela, dlatego spokojnie podał białą kopertę mężczyźnie.
-Więc teraz jesteś szczęśliwy? Cholera! W tej chwili oddaj mi MOJEGO Tommyego! - Wrzeszczał Adam.
Niższy o kilka centymetrów mężczyzna otworzył kopertę, po czym wsiadł do swojego samochodu i zaczął uciekać. Adam bez zastanowienia ruszył swoim czarnym BMW w pościg za nim, tak samo jak o trzy radiowozy policyjne.
-Panie Lambert! - Krzyczał komisarz do Adama który przed chwilą odebrał telefon. - Niech pan wraca do domu!
-Nie! Nie zrobię tego... - Szepnął. W jego oczach pojawiły się łzy, jednak musiał zachować trzeźwość umysłu. Przyspieszył.
-Niech nam pan zaufa! - Krzyczał podirytowany. - To może być niebezpieczne, nie rozumie pan?
To pewna siła kazała Adamowi pędzić za nim jak najszybciej. Nie mógł zawieść, musiał uratować swojego przyjaciela bez względu na konsekwencje.
-NIE! NIE ZROBIĘ TEGO. NIE ROZUMIE PAN? NIE WRÓCĘ DO DOMU, A TERAZ ŻEGNAM!
Rozłączył się i spojrzał na drogę. Niestety, zgubił samochód za którym jechał. Zatrzymał się na środku drogi, a za nim kolejne wozy policyjne.
-Kurwa mać! - Uderzył w kierownicę dłonią, a jedna mała łza spłynęła po jego policzku.